Widziałem drapacze chmur, znikające w zawierusze śnieżnych płatków. Widziałem je wynurzające się w ten sam widmowy sposób jak wtedy, gdy wyszedłem. Widziałem światła prześlizgujące sie między ich żebrowaniami. Widziałem całe miasto rozpostarte od Harlemu po Battery, ulice zapchane przez radośnie spieszące się mrówki, pustoszejące kina. Niejasno myślałem, co, do licha, stało się z moją żoną?!
25 października 2011 w